niedziela, 26 maja 2013
2.
Po paru godzinach ślęczenia przed telewizją zdecydowałyśmy, że pójdziemy na spacer się trochę odświeżyć. Uwielbiałyśmy chodzić wieczorami na spacery, wtedy zawsze do głowy uderzało nam 'inne powietrze', orzeźwiające. Gdy ubrałam się w cienki, zwiewny i lekki, biały płaszczyk wzięłam się za ubieranie butów na koturnie. To samo zaczęła robić moja przyjaciółka. Przed wyjściem krzyknęłam jeszcze do mamy :
-Mamo! Ja wychodzę! Nie wiem kiedy będę! - Obie ruszyłyśmy w stronę placu zabaw. Mieszkałyśmy na małej wsi, zapewne nikomu nieznanej. Od Krakowa dzieliły nas 180 kilometrów, dość daleko, ale zbytnio się tym nie przejmowałyśmy. Miałyśmy już po 17 lat, a moja 18-tka zbliżała się tuż tuż. Nic nie zaplanowałam, jak na razie. Z zamyślenia wyrwała mnie Weronika :
-To co, idziemy na huśtawki? - Powiedziała i poruszyła znacząco brwią. Roześmiałam się strasznie, zawsze umiała poprawić mi humor.
-Jasne, czemu nie, ale uważaj, ja biorę tą zieloną! - Śmiałyśmy się i przewracałyśmy. Każda z nas chciała huśtać się na zielonej, jedyna była w pełni 'kompletna'. Nagle odezwała się:
-Czemu nie zgłosisz się jakiegoś Castingu, czy coś? - Zapytała, a ja, jakby piorun strzelił z jasnego nieba, spojrzałam się na nią. - Nie patrz tak na mnie - Cicho westchnęłam. - Śpiewasz wspaniale! Boże, dziewczyno, naprawdę tego nie widzisz? Wszyscy Ci to mówią....
-Ale ja nie chce o tym słuchać. - Odburknęłam i odwróciłam w drugą stronę głowę. Coś nagle przykuło moją uwagę. Czarne, podłużne i zapewne bardzo drogie BMW. Wyglądało jakby z jakiegoś filmu, a na przodzie widniała amerykańska rejestracja. Czyżby? Nie! Niemożliwe! - Wera.... - spojrzałam na nią przerażona.
-Hmm? - spojrzała pytająco.
-Czy Justin Bieber jest już w Polsce? - Była mistrzynią, jeśli chodzi o wiedzę o tej gwieździe.
-Tak, przyjechał wczoraj. Ponoć miał jechać do Rzeszowa do hotelu. To niedaleko nas! - Uśmiechnęła się. A ja z przerażenia zaczęłam kojarzyć fakty. Jakiś chłopak, widać było po posturze, wyszedł z auta. strasznie się wkurzał, aż w końcu rozbił telefon o drogę. Ja z przerażeniem przełknęłam ślinę. Niemożliwe! Stał teraz oparty o drzwi samochodu. Głowę miał spuszczoną. Chciałam jak najszybciej wrócić do domu.
-Ej, a najbliższa droga do Rzeszowa biegnie przez naszą wieś? - Spytałam przerażona, chociaż znałam odpowiedź. Ona lekko przytaknęła i zaproponowała, abyśmy wróciły już do domu. Ja się z nią zgodziłam.- Dobra idź, ja jeszcze muszę zawiązać buta. - Byłam zła na moje buty! Potrafią mieć 'humory', w dodatku buty na koturnie. No, ale nic. Musiałam przetrwać. Weronika nie zauważyła żadnego auta, z czego bardzo się ucieszyłam. Nienawidzę takich sytuacji, nienawidzę siebie, nienawidzę jego! Ugh, zawsze mi się to przydarza!
Wiedziałam, że i tak mnie zauważy. Szłam normalnie, jakby nikogo, oprócz mnie, nie było. Znałam bardzo dobrze angielski, owszem, ale mimo to wolałam nie ryzykować. Już przechodziłam obok jego samochodu, gdy usłyszałam :
-Hej! Zaczekaj! - Oczywiście wymówione słowa były po angielsku. Kurde, dlaczego ja?!
-Kim jesteś? I czego chcesz? - Przystanęła na jednej nodze, przerzucając biodro na lewą stronę i z rezygnacją wymówiłam te słowa. Dobrze znałam jego tożsamość, ale teraz w świetle latarni się upewniłam.
-Naprawdę mnie nie znasz? - uśmiechnął się, na co ja prychnęłam. Trochę go to zbiło z tropu. - Przy okazji świetnie mówisz po angielsku, masz może komórkę czy telefon? Jeśli wiesz co to jest...
Zagotowało się we mnie! Może i mieszkamy na wsi, ale telefony i komórki mamy! Uśmiechnęłam się sztywno i odpowiedziałam:
-Zdaje mi się, że nie wiem co to jest... mógłbyś mi wytłumaczyć? - Chyba potraktował ten sarkazm na serio, bo zabawił się w nauczyciela, opowiadając mi do czego służą komórki i jak się z nich korzysta. Za ten czas, gdy kontynuował swój monolog, ja wyciągnęłam z kieszeni Smartphone'a i wystukałam w niej wiadomość do Weroniki :
,, Będę za 30-minut, zrób coś do jedzenia, bo zapowiada się na długi wieczór. Straciłam Humor... "
Nagle przestał mówić. Chyba był zdezorientowany, wiedziałam dlaczego. W ręce trzymał takiego samego koloru, czyli niebieskiego, taki sam Smartphone. Oczy zrobiły się jak spodki. Nagle powiedziałam:
-Widzisz, nie wiem co to komórka, ale wiem co to Smartphone, dotykowy SPRZĘT. Podkreślam... - Uśmiechnęłam się do niego sarkastycznie, a on nie dawał za wygraną.
-Dobra, mam prośbę... mogłabyś na chwilę mi go pożyczyć? - A ja się zdziwiłam. Jednak w głowie miałam już ułożony plan.
-Okej. - Uśmiechnął się i już miał sięgnąć po telefon, gdy ja go wzniosłam do góry. - Ale masz mi dać w zastaw swój. - Uśmiechnęłam się chytrze.
-Dobra... - Już mieliśmy się wymienić telefonami gdy on nagle..- Ale uważaj, tam są wszystkie moje kontakty....
-Ok.. - chciałam sięgnąć po telefon, ale znowu nie dał mi szansy.
-I wiesz, że będziesz miała do czynienia z sądem, jeśli naruszysz moją prywatność....
-Coś jeszcze? - Westchnęłam zrezygnowana. Zauważył mój grymas, spojrzałam na godzinę i na wyświetlaczu widniała 23:32.
-Nie. - Uśmiechnął się i wymieniliśmy się telefonami. Nagle nasunęło mi się pytanie, po co mu mój telefon?!- Po co Ci mój telefon?! - Spytałam troszkę wystraszona.
-Nie martw się, nie ukradnę Ci go, masz przecież w ręku mój, w razie czego będziesz miała władzę, jeśli coś stanie się z twoim.
-Tak, będę miała istny dostęp do telefonu twojej dziewczyny, Seleny.... - Pokręciłam głową.
-Nie jesteśmy razem. - Nasze spojrzenia się spotkały, ale ja szybko odwróciłam głowę. Znowu chciałam sprawdzić godzinę, ale chyba padła mu bateria na telefonie. Poczekaj.. on miał dwa telefony.
- A ty nie miałeś dwóch telefonów? - Spytałam
-Miałem, ale drugi jest tymczasowo... hmmm, na zwolnieniu. - Spojrzałam na szczątki leżącego sprzętu u jego stóp. W tym czasie zadzwonił do kogoś o imieniu ,,Scoot". Słyszałam tylko uszczerbki rozmowy, ponieważ raz na jakiś czas się oddalał i znowu przybliżał, patrząc na mnie. W końcu, gdy skończył grzebał coś jeszcze w moim telefonie. Kiedy skończył, podał mi telefon. Już miał wsiadać do auta, gdy ja chrząknęłam:
-Ekhem! - Odwrócił się i zobaczył swój telefon w mojej ręce. - Padła ci bateria. - Rzuciłam telefon w jego stronę, na szczęście go złapał. Miał jechać, gdy nagle powiedział:
-Jak Ci na imię? - Uśmiechnął się szelmowsko.
-Bezimienna i przestań to robić! Jedź już do swojego świata i zapomnijmy o tym, co się tu stało! - Szłam w stronę mojego domu, na wyświetlaczu komórkowym pisało : Godzina ; 00:26. Pięknie, matka mnie zabije! Przyśpieszyłam kroku, a on dalej jechał wolno swoim BMW obok mnie. Już miałam mu powiedzieć jakąś ripostę, ale zrezygnowałam. Zamiast tego postawiłam na delikatne, ale stanowcze pytanie... no może nie delikatne.
-Po co się za mną wleczesz?! - Warknęłam w jego stronę.
-Masz dojść do domu. Koniec. Kropka. - Powiedział nawet na mnie nie patrząc.
-Boże, co za niedorozwinięte dziecko... - Szepnęłam do siebie, a on to usłyszał. Lekko się uśmiechnął. Zobaczyłam mój dom. Był w kolorze e cri (taki kremowy mieszany z białym), czarna i arystokratyczna brama go oplatała. Widziałam mój pokój i siedzącą w nim moją przyjaciółkę. -... Boże, jak zauważy mnie z tym idiotą, to koniec!...- Zapomniałam się i ugryzłam się w język. Powiedziałam to na głos! Zauważył moją irytację, ale jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.
-To... - nie wiedział co powiedzieć..- ... do zobacze...-Urwałam mu.
-Taa... w przyszłym świecie! Amen!- Pchnęłam furtkę i zła jak osa ją zatrzasnęłam. w pokoju miałam wielkie i rozchylane drzwi na ogród, więc z łatwością się tam dostałam. Gdy się obejrzałam BMW zniknęło. Uf....
Ale to nie koniec, bo....
___________________________________________
Muahahahhahahha :P Czekajcie, czekajcie sobie.... ;d
poniedziałek, 20 maja 2013
1.
-Ha! Ha! Ha! Ha! - Śmiałam się, a raczej krzyczałam jak opętana, gdy zobaczyłam galę MTV's Awards. Oczywiście kto tam był? Nie kto inny, jak idol dzisiejszych pokoleń i tutejszej młodzieży, czyli Justin Bieber. I do tego z jaką klasą ukazał się na tym zjawiskowym wydarzeniu. Śmiechu warte! Przewinęłam jeszcze raz kawałek w TV i ponownie wybuchnęłam gromkim śmiechem. Boże, co te dziewczyny w nim widzą? Słodkiego, utalentowanego i przystojnego gwiazdora? Ja uważam, że to rozwydrzony i rozkapryszony kolejny super talencik. Talent to może i ma, za to klasa - ewidentnie jej brak. Widać to po tym rozdaniu nagród! Omal nie wybuchłam, gdy zobaczyłam, jak Justin potyka się nogą o szpilki Seleny i .... leci na podłogę! Dosłownie! Ciągnąc za sobą biedną Selenę, eh! Ten widok! Tylko trochę mi się żal Seleny zrobiło, lepiej nie mogła trafić? Mój myślowy monolog przerwała moja przyjaciółka, Weronika.
-A ty znowu śmiejesz się z tego biednego chłopaka? - Pokręciła głową z rezygnacją. Przez chwile się jej przyglądałam, ale zrobiło się to strasznie nudne, więc odwróciłam wzrok i jeszcze raz przewinęłam kawałek mojej ulubionej 'komedii'. Po chwili obie równo zaśmiałyśmy się na widok tego zdarzenia. - Okej, tu przyznaję Ci rację. To było mega zawodowe! Ale to nie zmienia faktu, że masz się z niego śmiać, czy krytykować! On jest utalentowany, wspaniały, ładny, dobry, przystojny...
Wyłączyłam się. Jak zwykle musi o nim gadać! Może i Weronika miała rację, nie był zły i nie był zbyt brzydki, ale do ideału było mu daleko! Kolejna rozkapryszona diva i kolejne ślęczenie fanek przed jego domem, w nadziei, że ich ukochany idol wyjdzie przed dom i rozda im autografy. Niedoczekanie ich, na pewno wezwie ochroniarzy i polecą na podkulonych łapach! Eh...
-Dobra, stop, stop stop! Przystopuj trochę... o czym mówiłaś?! - W nadziei, że nie usłyszę po raz kolejny słowa 'koncert', spytałam jeszcze raz na wszelki wypadek.
-A ty znowu nie słuchałaś! - Udała oburzoną, ale jej jak zwykle to nie wyszło. - No mówię ci, że będzie jego koncert w Polsce! Już chyba piąty raz Ci to powtarzam... - Pokręciła głową z dezaprobatą.
- Ale co mówiłaś przedtem ? - Spytałam. Trochę bałam się jej pomysłów, były szalone, tak jak zresztą ona. Nieprzewidywalna i zabawna. To w niej kochałam!
-To, że jedziemy na jego koncert! - Pisnęła podekscytowana.
-Wow, wow, wow! Stop, okej? Ja nigdzie nie jadę! - Powiedziałam. - Jak chcesz to sama jedź.
-Nie bądź taka no! - Zrobiła smutna minkę psiaka, tak, że nie mogłam jej odmówić.
-Dobra ! - Pisnęła ze szczęścia mi do ucha. - Weź, bo przez ciebie stracę słuch ! - Zachichotała. - Ale warunek, jedziemy, ty bierzesz autograf i wracamy z powrotem. Robię to tylko dla ciebie.
-Jesteś kochana! - Przytuliła mnie 'lekko', a ja wywaliłam się na podłogę, co obie skwitowałyśmy śmiechem.
-A ty znowu śmiejesz się z tego biednego chłopaka? - Pokręciła głową z rezygnacją. Przez chwile się jej przyglądałam, ale zrobiło się to strasznie nudne, więc odwróciłam wzrok i jeszcze raz przewinęłam kawałek mojej ulubionej 'komedii'. Po chwili obie równo zaśmiałyśmy się na widok tego zdarzenia. - Okej, tu przyznaję Ci rację. To było mega zawodowe! Ale to nie zmienia faktu, że masz się z niego śmiać, czy krytykować! On jest utalentowany, wspaniały, ładny, dobry, przystojny...
Wyłączyłam się. Jak zwykle musi o nim gadać! Może i Weronika miała rację, nie był zły i nie był zbyt brzydki, ale do ideału było mu daleko! Kolejna rozkapryszona diva i kolejne ślęczenie fanek przed jego domem, w nadziei, że ich ukochany idol wyjdzie przed dom i rozda im autografy. Niedoczekanie ich, na pewno wezwie ochroniarzy i polecą na podkulonych łapach! Eh...
-Dobra, stop, stop stop! Przystopuj trochę... o czym mówiłaś?! - W nadziei, że nie usłyszę po raz kolejny słowa 'koncert', spytałam jeszcze raz na wszelki wypadek.
-A ty znowu nie słuchałaś! - Udała oburzoną, ale jej jak zwykle to nie wyszło. - No mówię ci, że będzie jego koncert w Polsce! Już chyba piąty raz Ci to powtarzam... - Pokręciła głową z dezaprobatą.
- Ale co mówiłaś przedtem ? - Spytałam. Trochę bałam się jej pomysłów, były szalone, tak jak zresztą ona. Nieprzewidywalna i zabawna. To w niej kochałam!
-To, że jedziemy na jego koncert! - Pisnęła podekscytowana.
-Wow, wow, wow! Stop, okej? Ja nigdzie nie jadę! - Powiedziałam. - Jak chcesz to sama jedź.
-Nie bądź taka no! - Zrobiła smutna minkę psiaka, tak, że nie mogłam jej odmówić.
-Dobra ! - Pisnęła ze szczęścia mi do ucha. - Weź, bo przez ciebie stracę słuch ! - Zachichotała. - Ale warunek, jedziemy, ty bierzesz autograf i wracamy z powrotem. Robię to tylko dla ciebie.
-Jesteś kochana! - Przytuliła mnie 'lekko', a ja wywaliłam się na podłogę, co obie skwitowałyśmy śmiechem.
niedziela, 19 maja 2013
Hej. c;
Witam c: Będę prowadzić bloga o życiu miłosnym Justina Biebera (wiem, mało oryginalny pomysł, ale chcę spróbować). Będzie to poruszająca historia o zetknięciu się dwóch, podobnych do siebie światów, które razem się uzupełniają. Na drodze do szczęścia stoi wiele przeszkód, a mimo to nadzieja umiera ostatnia. Dla tych dwojga ludzi świat przestał istnieć, ale, czy uda im się pokonać przeciwności losu? Czy uniknął światła reflektorów? Czy uda im się uporządkować życie?
Myślę, że Was zaciekawiłam :)
Pozdrawiam. /Wika^^
Myślę, że Was zaciekawiłam :)
Pozdrawiam. /Wika^^
Subskrybuj:
Posty (Atom)