-Ha! Ha! Ha! Ha! - Śmiałam się, a raczej krzyczałam jak opętana, gdy zobaczyłam galę MTV's Awards. Oczywiście kto tam był? Nie kto inny, jak idol dzisiejszych pokoleń i tutejszej młodzieży, czyli Justin Bieber. I do tego z jaką klasą ukazał się na tym zjawiskowym wydarzeniu. Śmiechu warte! Przewinęłam jeszcze raz kawałek w TV i ponownie wybuchnęłam gromkim śmiechem. Boże, co te dziewczyny w nim widzą? Słodkiego, utalentowanego i przystojnego gwiazdora? Ja uważam, że to rozwydrzony i rozkapryszony kolejny super talencik. Talent to może i ma, za to klasa - ewidentnie jej brak. Widać to po tym rozdaniu nagród! Omal nie wybuchłam, gdy zobaczyłam, jak Justin potyka się nogą o szpilki Seleny i .... leci na podłogę! Dosłownie! Ciągnąc za sobą biedną Selenę, eh! Ten widok! Tylko trochę mi się żal Seleny zrobiło, lepiej nie mogła trafić? Mój myślowy monolog przerwała moja przyjaciółka, Weronika.
-A ty znowu śmiejesz się z tego biednego chłopaka? - Pokręciła głową z rezygnacją. Przez chwile się jej przyglądałam, ale zrobiło się to strasznie nudne, więc odwróciłam wzrok i jeszcze raz przewinęłam kawałek mojej ulubionej 'komedii'. Po chwili obie równo zaśmiałyśmy się na widok tego zdarzenia. - Okej, tu przyznaję Ci rację. To było mega zawodowe! Ale to nie zmienia faktu, że masz się z niego śmiać, czy krytykować! On jest utalentowany, wspaniały, ładny, dobry, przystojny...
Wyłączyłam się. Jak zwykle musi o nim gadać! Może i Weronika miała rację, nie był zły i nie był zbyt brzydki, ale do ideału było mu daleko! Kolejna rozkapryszona diva i kolejne ślęczenie fanek przed jego domem, w nadziei, że ich ukochany idol wyjdzie przed dom i rozda im autografy. Niedoczekanie ich, na pewno wezwie ochroniarzy i polecą na podkulonych łapach! Eh...
-Dobra, stop, stop stop! Przystopuj trochę... o czym mówiłaś?! - W nadziei, że nie usłyszę po raz kolejny słowa 'koncert', spytałam jeszcze raz na wszelki wypadek.
-A ty znowu nie słuchałaś! - Udała oburzoną, ale jej jak zwykle to nie wyszło. - No mówię ci, że będzie jego koncert w Polsce! Już chyba piąty raz Ci to powtarzam... - Pokręciła głową z dezaprobatą.
- Ale co mówiłaś przedtem ? - Spytałam. Trochę bałam się jej pomysłów, były szalone, tak jak zresztą ona. Nieprzewidywalna i zabawna. To w niej kochałam!
-To, że jedziemy na jego koncert! - Pisnęła podekscytowana.
-Wow, wow, wow! Stop, okej? Ja nigdzie nie jadę! - Powiedziałam. - Jak chcesz to sama jedź.
-Nie bądź taka no! - Zrobiła smutna minkę psiaka, tak, że nie mogłam jej odmówić.
-Dobra ! - Pisnęła ze szczęścia mi do ucha. - Weź, bo przez ciebie stracę słuch ! - Zachichotała. - Ale warunek, jedziemy, ty bierzesz autograf i wracamy z powrotem. Robię to tylko dla ciebie.
-Jesteś kochana! - Przytuliła mnie 'lekko', a ja wywaliłam się na podłogę, co obie skwitowałyśmy śmiechem.
Trochę krótki, jak dla mnie za krótki, ale mam zamiar czytać tego bloga, więc zbieraj wenę, bo ja jestem wiecznie niewyżyta ;D
OdpowiedzUsuń