czwartek, 4 lipca 2013

10.

Na wstępie przepraszam Was za moje nieobecności i olewanie. Mam dostęp do laptopa, ale mojej siostry. Zrozumcie to, że nie mogę nadużywać tego i przesiadywać na nim Bóg wie ile godzin. Godzinka, półtorej - ledwo się mieszczę w tym rozmieszczeniu czasu. I tak dziękuję jej, że mi go pożyczyła.

Zapraszam na rozdział, a laptop wróci PRAWDOPODOBNIE we wtorek :)

Życzę miłego czytania rozdziału, bo na moje wypociny przelałam cały mój czas.



*       *       *



Powoli uchyliłam powieki. Co się stało? A tak, zapomniałam! Zemdlałam... upadłam na ziemię i wszystko słyszałam. Delikatnie się rozejrzałam. 

Siedziałam pod zimną ścianą jaskini z podkulonymi nogami, które były związane w kostkach. Gruby sznur je oplatał, ale nie tylko ... moje ręce z przodu też. Chciała się wydostać, lecz usłyszałam głosy.

-Kurwa, musimy ją zawieźć do szpitala! - Krzyknął Ian. Tylko on się tu mną przejmował, ale nie miałam czasu na nawiązywanie nowych znajomości.

-Jak ty to sobie wyobrażasz! Huh?! - Justin - mój koszmar. A już myślałam, że sobie poszedł. Hahaha, nie wierzę! Jak mogłam tak myśleć?! On nigdy nie pójdzie! Zaraz zwymiotuję....

-Normalnie! - Nie, żebym była stronnicza, ale popierałam Iana. Sama źle się czułam, wymiotować mi się chciało, ból głowy, dreszcze i strasznie mi było zimno...

-'Dzień dobry. Przyprowadziliśmy dziewczynę, która została przez nas porwana, a teraz suka zniszczyła nam plan, bo ma objawy nadużycia narkotyków?!!' - Wiedziałam, że jego złość sięgnęła szczytu. 

-Kurwa, nie! - zaprzeczył - Chcesz, żeby nie żyła?! - Spytał z pretensjami

-Gdybym tylko miał taką szansę... - Do moich oczu napłynęły łzy. 

'Gdybym tylko miał taką szansę...' - Te słowa odbijały się echem w mojej głowie. Na co ja liczyłam? Tutaj każdy pragnie mojej śmierci... prawie każdy...

-Opanuj się! Ona ma być Ż-Y-W-A ! - Przeliterował. Co to miało znaczyć? Dlaczego mnie jeszcze nie zabili? Bałam się...  Usłyszałam kroki. Spojrzałam w górę i zobaczyłam JEGO, w czarnym kapturze. Jego brązowe, chłodne tęczówki wpatrywały się wprost na mnie. 

Zaniemówiłam, chciałam coś powiedzieć... otworzyłam usta, ale po chwili je zamknęłam, dalej wpatrując się w jego oczy. Odwrócił wzrok i patrzył na ziemię.

-Jedziemy załatwić coś do jedzenia. - Powiedział chłodno. No tak, odkąd tutaj byłam nic nie jadłam. Poczułam ukłucie w brzuchu. Prychnęłam tylko, że teraz o jedzeniu pomyśleli...

-Dopiero teraz... - Prychnęłam i odwróciłam głowę w drugą stronę. Natychmiast tego pożałowałam. Kucnął przy mnie i brutalnie chwycił za podbródek i mocno szarpnął nim w moją stronę.

-Nie. waż. się. tak. nigdy. do. mnie. mówić. Zrozumiałaś?! - Jego ręka opuściła moje ciało, a ja złapałam się za piekące miejsce. Potarłam je, trochę ból przeszedł.

Zobaczyłam obok siebie Iana, popatrzyłam na niego błagalnie. On tylko westchnął i przysunął się do mnie bliżej. Spuścił wzrok nad czymś się zastanawiając, a ja spoglądałam na niego z wyczekiwaniem.

W końcu po jakimś czasie się odezwał:

-Nie powinnaś tego robić. - Powiedział kręcąc głową.

-Czego?! - Krzyknęłam. - Och nie, przepraszam! Zostałam porwana i mam się zachowywać grzecznie! Co jeszcze?! Może śpiewać i tańczyć dancehall ?! 

-Nic nie rozumiesz! On bez wahania mógłby Cię zabić! Nawet nie wiesz, jaki problem dla nas teraz stanowisz! - Oburzył się.

-To po jakie gówno mnie tu przetrzymujecie?! - Czułam, że zaraz wybuchnę.

-Po takie, że twój zasrany ojciec wykręcił się z interesów i umowy z nami! - Teraz to chyba oszalał.

Nie no, 'dom' wariatów. Mój ojciec + interesy?! Nigdy! Jedno nasuwało mi się na myśl:

WTF?!

Zaśmiałam się histerycznie, lecz zaraz potem się rozpłakałam jak małe dziecko. Schowałam twarz za włosami i łkałam. Brunet podszedł do mnie i delikatnie ujął moją twarz.

-Wszystko będzie w porządku. - Uśmiechnął się.

-Dlaczego jesteś dla mnie miły?! Dlaczego nie uderzysz mnie w policzek, bym się opamiętała?! Dlaczego nie chcesz mnie zabić?! - Łkałam.

-Słuchaj, może to dziwnie zabrzmi, ale polubiłem Cię. Justin nie jest taki zły, ale czasami to, co on robi przechodzi ludzkie pojęcie... - zrobił przerwę i cicho westchnął.

-Dlaczego to robi? - Szepnęłam ocierając łzy.

-To długa historia, nie wiem, czy mogę Ci ją opowiedzieć.... - skrzywił się.

-Chyba prędko stąd nie wyjdę. - Sarkazm wylewał się z moich ust. Zachichotał. - Mamy czas. - Spojrzałam na niego.

-...Bo to się w sumie zaczęło.... - przerwał. - hmmm..... tylko mi nie przerywaj, okej? - Przytaknęłam. - Bo to się zaczęło od dojrzewania Justina... Zaczął się robić bardziej nerwowy, krzyczał. Wiem to, ponieważ jestem jego przyjacielem. Z czasem zaczął się buntować, wiesz... jak to nastolatki. Matka mu zabraniała wychodzić do klubów i na imprezy. Pewnego razu się wymknął, by pokazać jej swoją niezależność... - pokręcił głową. - ... gdybym wiedział, że tak będzie, to nigdy bym mu na to nie pozwolił.

-'Pozwolił' na co? - Spytałam trochę nie rozumiejąc.

-Na to wyjście. - Przymknął oczy.

-Jeśli nie chcesz... to nie mów... j-ja... - nie dokończyłam.

-Nie, nie. Powiem. A więc tego wieczoru rozpoczęło się jego 'nowe życie'. Alkohol, dziwki, narkotyki, morderstwa... - przerwał, a ja szeroko otworzyłam oczy.

-M-morderstwa? - Szepnęłam przerażona.

-Tak... Bo widzisz, twój ojciec wyjechał do Kanady, bo znalazł tam pracę. Ale nie taką, o jakiej myślałaś... on był przywódcą Imagin'u. - Spojrzał na mnie, by utwierdzić się, że go słucham. Pokiwałam głową na boki, a wzrok miałam wbity sztywno w ziemię. Wreszcie się odważyłam i podniosłam wzrok na jego oczy.

-Co to Imagin ? - Szepnęłam zaszokowana.

-Słuchaj... nie wiem, czy ci to powiedzieć.... - chciał wstać, ale ja go powstrzymałam.

-Mów. - Powiedziałam stanowczo. 

Już miał otworzyć usta, gdy usłyszeliśmy trzask. Obydwoje odwróciliśmy, by zobaczyć źródło dźwięku. Zobaczyliśmy Justina stojącego przy wejściu. W rękach miał kluczyki i czarną, skórzaną kurtkę. 

-Nie po to kurwa tutaj jesteśmy, aby zawierać nowe znajomości, Ian... - warknął. Ten się podniósł i puścił do mnie oczko, a ja mimowolnie się blado uśmiechnęłam.

-Pytanie... z kim ona stary zostanie? - Spytał, gdy był od niego w odległości ok. 1 metra.

-Z Rickiem. - Powiedział.

-Kurwa, Justin! Jesteś pewny, że.... że... - Nie dokończył.

-Tak.

-Ale wiesz.... jak chcesz to mogę z nią zostać... - zaczął.

-Nie. On ma zostać i koniec kropka. - Powiedział, i wyszedł razem z Ianem z pomieszczenia.
Ujrzałam przed sobą Rickiego. Skąd wiem, ze jego? Tatuaż miał z jego imieniem na lewym przedramieniu.
Spojrzałam na niego niepewnie, on tylko się uśmiechnął.

-Teraz się zabawimy. - Powiedział z niebezpiecznym błyskiem w oku


*       *       *

Justin's POV

Ta mała suka jest denerwująca. Chciałbym ją zobaczyć, jej minę na widok Rickiego. Chciałem ją tylko nastraszyć. Właśnie wychodziliśmy z Ianem z jakiejś restauracji z torbami pełnymi jedzenia. Kelnerka, któa tam pracowała miała niezłe cycki, w ogóle miała niezłe ciało. Dałem jej swój numer, w razie czego. Nigdy nie traktowałem dziewczyn poważnie. Było to coś w stylu 'jeden numerek'. Na myśl znowu przyszła mi Victoria.
Potrząsnąłem głową, a Ian od razu zmarszczył brwi.

-Stary, wszystko w porządku? - Spytał, a ja potaknąłem. 

Gdy wsiedliśmy do samochodu postanowiłem go zapytać.

-Co to była za akcja dzisiaj? - Spytałem marszcząc brwi i szukając kluczyków.

-Jaka akcja? - Zdziwił się.

-Po pierwsze, jeśli matka cię wychowała, to powinieneś wiedzieć, że nie odpowiada się pytaniem na pytanie... - zaśmiałem się drwiąco, ale pożałowałem. Za późno było, gdy zorientowałem się, że jego w aucie nie ma.

Cholera.

Po jakie gówno to powiedziałem?! Kurwa, Justin! Ogarnij się!

Gdy dojechałem na podjazd, zauważyłem drugie auto. Pewnie Ian je 'pożyczył'.
Siedział ciągle w aucie. Nie miałem zamiaru mu przeszkadzać, bo wiedziałem, że potrzebuje chwili samotności. Wszedłem do jaskini. Torby z jedzeniem mi wypadły, gdy zobaczyłem Ricka...

-Kurwa! Rick! Popierdoliło Cię?!! - Krzyknąłem, biegnąc co sił w nogach, by tam dotrzeć. Nie wierzę, że chciał to zrobić, po prostu nie wierzę.....

__________________________________

Jak myślicie, o co chodzi z matką Iana? ;o 
Jaka jest historia Justina i co on ma wspólnego z ojcem Vic? ;o
Co Justin zastał w jaskini? ;o
Co Rick zrobił? ;o

łooooosz kuźwa :D Ale się będzie działo *.*

POZDRAWIAM :*





12 komentarzy:

  1. Czekam, czekam na nexta!
    Matka Iana... Była... Kimś z problemami.
    Ojciec Vic jest kimś w rodzaju... Dilera.
    Justin ujrzał Ricka i Vick.
    Co Rick zrobił... Czyżby... Powiem tak... Spełnił swoją groźbę.
    No! Ciekawe czy mój Zawodowy Nos Czytelnika dobrze mi podpowiada...
    F.

    OdpowiedzUsuń
  2. Superrrr :))))) kiedy nexxxt już nie mogę sie doczekać. Pewnie ten Ricki zgwałcił biedną Victorię :'( a Ian nie miał matki, albo miał tylko była zła czy coś .

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z tymi komentarzami na górze. Też tak myślę...
    Dodawaj szybko następny ;* !

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że ten Rick nie zgwałci Vic.
    Czekam na nn.<3

    OdpowiedzUsuń
  5. boże, jak on ją zgwałci to ide się powiesić..


    L~~

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie moge sie doczekać następnego !!!! Jak zwykle świetny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger. Zasady znajdziesz na moim blogu:
    http://justinpamelalove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy dodasz kolejny?

    OdpowiedzUsuń
  9. Super. Masz talent. Z niecierpliwością czekam na następny. KC :**

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy rozdział ???? ;****

    OdpowiedzUsuń
  11. Superrrr rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy dodasz nn?

    OdpowiedzUsuń