Przekroczyłyśmy próg domu, w którym się obywała impreza. Już na parkingu, przed luksusowym budynkiem było słychać głośną muzykę. Cóż, to koniec roku, tak? Ale i tak miałam co do tego złe przeczucia. Weszłyśmy do korytarze, gdzie nie było dużo ludzi, ale z kilka osób się tam obściskiwało.
Pokazałam Weronice gest, na znak, że zaraz zwymiotuję. Ta tylko się zaśmiała i przytaknęła głową. Po chwili podszedł do nas jakiś obcy chłopak. Nigdy go tu nie widziałam, ale cóż się dziwić. Patryk zawsze zapraszał mnóstwo ludzi, nawet, jeśli połowa z nich miałaby być obca. Wyjął jakiś notes i długopis po czym pochylił się nad nim, jakby zastanawiając.
-Imię i nazwisko? - Nie wiedziałam, że ktoś tu sporządza listę. Zatkało mnie. - I jeszcze dowód osobisty, jeśli można prosić. Ta impreza jest dla pełnoletnich kończących drugi rok liceum.
Jakby wyrecytował jakiś wiersz! Pewnie za każdym razem mówił wszystkim gościom to samo. Ale był problem, ja nie miałam osiemnastu lat! Dowodu także nie posiadałam. Pięknie! Zaczęłam się wykręcać :
-A jeśli ktoś nie ukończył osiemnastu lat... - zrobiłam kawałek przerwy - To znaczy, jeśli ktoś kończy teraz drugą klasę, a nie ukończył osiemnastki? - Spytałam, obawiając się odpowiedzi.
-Musi mieć ukończone osiemnaście lat, aby wejść na imprezę. - Powiedział nawet na mnie nie patrząc.
Obróciłam się w stronę Weroniki, chcąc jej coś powiedzieć, ale nie było jej tam. Rozejrzałam się dookoła i przez małe okienko zauważyłam ją wirującą na parkiecie. Tak, wspaniale jest mieć taką przyjaciółkę.
Poczułam czyjeś ręce owijające mnie wokół talii. Spojrzałam w bok i zobaczyłam Patryka. Uff, dobrze, że przyszedł. Nie miałam zamiaru stać całej nocy w korytarzu. Uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił gest i jeszcze mocniej mnie do siebie przycisnął. Chłopak, który sprawdzał listę spojrzał się na niego pytającym wzrokiem.
-Ona jest ze mną, Sebastian. Możesz ją wpisać do stolika nr 1. - Nie wiedziałam o co chodzi. Jaki stolik nr 1? Chciałam już dostać się na tą imprezę. Czułam się niezręcznie w jego towarzystwie.
-Dobrze, ale pokaż mi swój dowód osobisty. - Uśmiechnął się do mnie sztucznie Sebastian, czy jak mu tam. Zapewne Patryk miał go pod kloszem. Zaśmiałam się w duchu na samą myśl o tym.
-No właśnie jest problem... - Popatrzyłam na niego, a on zrozumiał o co mi chodzi. Popatrzył na Sebastiana porozumiewawczym wzrokiem.
-Już rozumiem, wchodźcie. - Uśmiechnął się fałszywie. Ręka Patryka dalej nie schodziła mi z talii. Czułam się niekomfortowo, ponieważ on był dla mnie tylko przyjacielem, nikim więcej. Stanęliśmy przed salą taneczną.
Tam mnie puścił i powiedział głośno:
-Tu jest sala taneczna, a obok są stoliki dla gości, aby można było coś zjeść i porozmawiać. Jakbyś mnie szukała będę w pokoju obok. - Uśmiechnął się tajemniczo i odszedł. W sumie go lubiłam.
On jedyny był najnormalniejszy z wszystkich chłopaków. Zauważyłam Weronikę i zaczęłam iść w jej stronę. Zrobiło mi się duszno, wokół tyle spoconych ciał wciągniętych całkowicie w rytm muzyki. Niektórzy nawet tańczyli jak oszalali. Przeciskałam się przez tłumy ludzi. Odruchowo spojrzałam w górę.
Wisiał tam ogromny, szklany żyrandol a sufit był zrobiony w stylu renesansowym. Okna były wielkie, i półkoliste, a schody rozgałęziały się z dwóch stron i były pokryte czerwonym dywanem. Gdy się zagapiłam nie zauważyłam kogoś przede mną.
Wpadłam na jakiegoś chłopaka, który był dobrze zbudowany (widać było po posturze). Zanim się zorientowałam, ktoś podał mi dłoń, abym wstała. Chwyciłam ją i i podniosłam się z podłogi. Otrzepałam sukienkę. Był to czarnowłosy chłopak, o niebieskich oczach. W tym świetle wyglądał jak ciemny blondyn. Miałam wrażenie, że gdzieś go kiedyś już spotkałam.
-Przepraszam, ja cię nie widziałam. Ja ... - Zaczęłam tłumaczyć.
-Wiem. - Powiedział, a jego uśmiech wprost zwalał z nóg. Nie wiedziałam o co dokładnie mu chodzi, wiedział coś o mnie?
-Znamy się? - Spytałam trochę nie rozumiejąc jego reakcji.
-Ja cię znam. - Wystraszyłam się. Pierwszy raz na oczy widziałam tego chłopaka, chyba... Spojrzałam na niego trochę zdezorientowana. Kątem oka widziałam, jak Weronika mi się przygląda. Nie mogłam sobie pozwolić, na zbiegowisko wokół mnie. Kilkanaście osób patrzyło się na mnie, w tym niektóre dziewczyny wręcz z nienawistnym wzrokiem.
-Nie sądzę. - Popatrzyłam na niego i zaczęłam odwracać powoli głowę. Nie znałam go, ani nigdy nie widziałam. Odeszłam szybkim krokiem od niego.
Postanowiłam udać się do pokoju ze stolikami, czyli inaczej jadalni. Czułam się obserwowana, a ręce zaczęły mi się nerwowo pocić. Odruchowo poruszałam nimi, jakbym coś strzepywała i rozejrzałam się na boki. Nikogo nie widziałam. Weszłam do pomieszczenia i zauważyłam już Patryka, który się uśmiechał w moją stronę i poklepywał miejsce obok niego.
Siedziała tam też Weronika kilka innych osób i ten facet, który na mnie wpadł. Przepraszam, ja wpadłam na niego. Dziwne, obok mnie było wolne jeszcze jedno miejsce. Ruszyłam w ich stronę. Wszyscy na mnie patrzyli, zwłaszcza chłopaki. Nie rozumiałam o co im chodzi. Coś mam na twarzy, czy jak? Usiadłam obok Patryka i chwyciłam lampkę wina, niestety Weronika wyjęła mi ją z rąk. Popatrzyła na mnie karcąco.
-Musisz być trzeźwa, kiedy będzie 'Język Tańca'. - Wywróciłam oczami. Nie wiedziałam co to jest, więc postanowiłam ją o to zapytać.
-Em... a co - jąkałam się- to jest? - Zauważyłam na wszystkich twarzach rozbawienie. W tym Patryka, który objął mnie ramieniem. Nie żebym miała coś przeciwko, jeśli miałby być to przyjacielski gest.
On ma dziewczynę, która właśnie szła w naszą stronę... O mój Boże! Szła w naszą stronę, rozumiem już po co było to miejsce obok mnie... Chyba wyglądała na wkurzoną.
-Hej, kochanie. - Powiedziała całując go namiętnie. Słychać było gwizdy, a jeden chłopak nawet szturchnął mnie ramieniem. Przewróciłam oczami.
-Hej, co ty tu robisz? - Spytał ze zdziwieniem. - Przecież nie masz 18 lat.
-Przyszłam na twoją imprezę. - Uśmiechnęła się fałszywie i pociągnęła za kołnierzyk. - Chodź, pójdziemy potańczyć.
-Okej, poczekaj na mnie przy wejściu chwilkę. - Dodał obojętnie. Zdjął rękę z mojego ramienia, a ja czułam się wolna. Popatrzyłam w bok i zauważyłam kilku chłopaków, którzy stali i się śmiali. Chyba rozmawiali o mnie, bo patrzyli się na mnie. Po chwili jeden, blondyn o ciemnej karnacji, podszedł do mnie i spytał.
-Czy mógłbym zarezerwować z tobą taniec? Oczywiście jeśli jesteś zajęta, to....- Zaciął się. Wyglądał uroczo, gdy się jąkał.
-Oczywiście, że z tobą zatańczę. - Uśmiechnęłam się do niego. On także, po czym odwrócił się do tyłu i zawołał:
-Chłopaki! Jest wolna! - Przeklęłam siebie w duchu. Więc o to im chodziło. - O! - Spojrzał na mnie. - Przepraszam, ale czy oni także mogliby zatańczyć z tobą? - Moje brwi powędrowały do góry, zawsze to działało na chłopaków.
-Hmmm. Zastanowię się. - Zachichotałam, a on odszedł.
Rozmawialiśmy wszyscy ze sobą na różne tematy. O szkole, o nauczycielach, o rodzicach, o imprezach oraz o wakacjach. Zobaczyłam niecierpliwiącą się już Alexandrę, spojrzałam w jej stronę, a ona tylko udała obojętną i zmierzyła mnie od dołu do góry. Pusta blondynka. Czerwona, jaskrawa i wyzywająca sukienka podkreślała jej zdzirowatość.
* * *
-O mój Boże... - wysapałam człapiąc do krzesła obok Weroniki. Podparłam ręce na kolanach i odetchnęłam. Czy wspominałam już o tym, że tańczyłam z tymi chłopakami, co mnie zaczepili, podczas gdy ja siedziałam przy stole? Aha, no właśnie. Nie żebym narzekała, gdybym miała jakieś przerwy między jednym tańcem, a drugim. Niestety, szczęście dzisiaj nie było mi pisane.
-Widzisz, teraz wiesz jak to jest! - Krzyknęła. Zaśmiałam się cicho.
-A TERAZ ZAPRASZAMY WSZYSTKICH NA 'Język Tańca'! Prosimy podejść do przypadkowych osób i prosić na jedną piosenkę do tańca. Zasady wszyscy znacie. - Zaczął mówić ktoś przez mikrofon. - Nic nie mówicie podczas tańca, zakładacie maski. TO TYLE!
(Teraz włączcie tą piosenkę : KLIK )
Muzyka rozbrzmiała we wszystkich pomieszczeniach. Poznałam tą piosenkę, słuchałam jej zawsze, gdy miałam lekkie 'załamanie'. Była to piosenka Impossible - James'a Artur'a. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w nuty, odganiając wstrętne wspomnienia. Wspomnienia, które powracały w najmniej oczekiwanych momentach, które strasznie raniły, wbijały swoje sztylety, raniąc moje już i tak dotąd krwawiące serce.
Moje uczucia, moje ciało, moją duszę. Nie da się o nich zapomnieć, ja chyba nigdy nie zapomnę.
Spłynęła jedna, samotna łza po policzku. Otarłam ją szybko, ale wciąż nie otwierałam oczu. Nagle przez zamknięte oczy dostrzegłam kogoś, kto zasłonił światło, padające na moją twarz.
Cień stawał się coraz większy. Otworzyłam oczy i ujrzałam wysuniętą rękę przede mną. Powoli sunęłam wzrokiem, od drogiego garnituru do fioletowego krawatu. Potem od szczęki do maski i włosów. Skądś go znałam, moja pamięć jak zwykle mnie zawodzi. Patrzyłam na jego miodowe oczy, było coś w nich hipnotyzującego. Jestem pewna, że go kiedyś spotkałam. Wstałam powoli z krzesła i jeszcze raz spojrzałam na jego dłoń. Położyłam moją na jego, a one się idealnie zgrały. Dalej wpatrywałam się w jego tajemnicze oczy.
Złapał mnie w talii, a przez moje ciało przeszły dreszcze. Spuściłam wzrok i położyłam jedną dłoń na jego barkach, a drugą wplotłam razem z nim. Czułam jego wzrok na mnie. W środku czułam się dziwnie, mimo, że to było nieznane dotąd uczucie, chciałam, aby towarzyszyło mi cały czas. Czułam jego oddech, dłonie, wzrok , a przede wszystkim, jakby otwierał swój umysł dla mnie. Wiem, to dziwnie zabrzmi, ale czułam się jak jedna z dziewczyn w tych horrorach.
Podniosłam głowę, a moje oczy napotkały jego. Wpatrywaliśmy się oboje w swoje oczy, próbując odgadnąć myśli tego drugiego. Nie chciałam odrywać od niego wzroku, ale coś mi nakazało tak zrobić. Muzyka się skończyła, a on dalej mnie nie puszczał. Pochwycił moją dłoń i zaprowadził na taras, dalej nic nie mówiąc. Nie stawiałam oporów, bo co by mi się mogło stać. Zeszliśmy ze schodów na małą alejkę, między drzewami, oświeconą tysiącami lampeczek.
Widok był przepiękny, a obraz zachwycał. Dalej nie wiedziałam, dlaczego prowadzi mnie tam. Przystanęłam na chwilę, i obróciłam się do niego tyłem. Słyszałam, jakby ktoś mnie śledził. Stałam tak z minutę i nic nie dostrzegłam.
Obróciłam się, by powiedzieć nieznajomemu, że muszę już wracać, ale zniknął. Atmosfera zrobiła się gęsta, a ja oddychałam ciężko rześkim powietrzem. Po chwili coś zacisnęło mi się na ustach i na nosie. Jakaś szmatka, która została wokół mojej twarzy owinięta, śmierdziała nieznanym mi płynem. Wyrywałam się, próbowałam krzyczeć. Ale po chwili krzyk stawał się coraz słabszy, tak jak i ja. Dopóki nie osunęłam się na ziemię, wszystko pamiętałam. Widziałam tylko kilka cieni osób, zmierzających w moją stronę.
* * *
Obudziłam się z mroczkami w oczach i niemiłosiernym bólem głowy. Moje oczy wydawały się plątać po każdej rzeczy w miejscu, gdzie się znajdowałam. Maski na sobie nie miałam, butów też nie. Zmarszczyłam brwi, słysząc, jak ktoś się zbliża do mnie...
___________________________________________________________________
No i mamy za sobą rozdział 8 c:
1.Chciałabym bardzo podziękować Finite, za motywację :)
2.W pisaniu tego rozdziału pomogła mi piosenka Impossible <3
3. Następny rozdział będzie w piątek, z racji tego, że teraz przygotowuję się do zakończenia roku i mam mnóstwo roboty.
Pozdrawiam ;*
(Teraz włączcie tą piosenkę : KLIK )
Muzyka rozbrzmiała we wszystkich pomieszczeniach. Poznałam tą piosenkę, słuchałam jej zawsze, gdy miałam lekkie 'załamanie'. Była to piosenka Impossible - James'a Artur'a. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w nuty, odganiając wstrętne wspomnienia. Wspomnienia, które powracały w najmniej oczekiwanych momentach, które strasznie raniły, wbijały swoje sztylety, raniąc moje już i tak dotąd krwawiące serce.
Moje uczucia, moje ciało, moją duszę. Nie da się o nich zapomnieć, ja chyba nigdy nie zapomnę.
Spłynęła jedna, samotna łza po policzku. Otarłam ją szybko, ale wciąż nie otwierałam oczu. Nagle przez zamknięte oczy dostrzegłam kogoś, kto zasłonił światło, padające na moją twarz.
Cień stawał się coraz większy. Otworzyłam oczy i ujrzałam wysuniętą rękę przede mną. Powoli sunęłam wzrokiem, od drogiego garnituru do fioletowego krawatu. Potem od szczęki do maski i włosów. Skądś go znałam, moja pamięć jak zwykle mnie zawodzi. Patrzyłam na jego miodowe oczy, było coś w nich hipnotyzującego. Jestem pewna, że go kiedyś spotkałam. Wstałam powoli z krzesła i jeszcze raz spojrzałam na jego dłoń. Położyłam moją na jego, a one się idealnie zgrały. Dalej wpatrywałam się w jego tajemnicze oczy.
Złapał mnie w talii, a przez moje ciało przeszły dreszcze. Spuściłam wzrok i położyłam jedną dłoń na jego barkach, a drugą wplotłam razem z nim. Czułam jego wzrok na mnie. W środku czułam się dziwnie, mimo, że to było nieznane dotąd uczucie, chciałam, aby towarzyszyło mi cały czas. Czułam jego oddech, dłonie, wzrok , a przede wszystkim, jakby otwierał swój umysł dla mnie. Wiem, to dziwnie zabrzmi, ale czułam się jak jedna z dziewczyn w tych horrorach.
Podniosłam głowę, a moje oczy napotkały jego. Wpatrywaliśmy się oboje w swoje oczy, próbując odgadnąć myśli tego drugiego. Nie chciałam odrywać od niego wzroku, ale coś mi nakazało tak zrobić. Muzyka się skończyła, a on dalej mnie nie puszczał. Pochwycił moją dłoń i zaprowadził na taras, dalej nic nie mówiąc. Nie stawiałam oporów, bo co by mi się mogło stać. Zeszliśmy ze schodów na małą alejkę, między drzewami, oświeconą tysiącami lampeczek.
Widok był przepiękny, a obraz zachwycał. Dalej nie wiedziałam, dlaczego prowadzi mnie tam. Przystanęłam na chwilę, i obróciłam się do niego tyłem. Słyszałam, jakby ktoś mnie śledził. Stałam tak z minutę i nic nie dostrzegłam.
Obróciłam się, by powiedzieć nieznajomemu, że muszę już wracać, ale zniknął. Atmosfera zrobiła się gęsta, a ja oddychałam ciężko rześkim powietrzem. Po chwili coś zacisnęło mi się na ustach i na nosie. Jakaś szmatka, która została wokół mojej twarzy owinięta, śmierdziała nieznanym mi płynem. Wyrywałam się, próbowałam krzyczeć. Ale po chwili krzyk stawał się coraz słabszy, tak jak i ja. Dopóki nie osunęłam się na ziemię, wszystko pamiętałam. Widziałam tylko kilka cieni osób, zmierzających w moją stronę.
* * *
Obudziłam się z mroczkami w oczach i niemiłosiernym bólem głowy. Moje oczy wydawały się plątać po każdej rzeczy w miejscu, gdzie się znajdowałam. Maski na sobie nie miałam, butów też nie. Zmarszczyłam brwi, słysząc, jak ktoś się zbliża do mnie...
___________________________________________________________________
No i mamy za sobą rozdział 8 c:
1.Chciałabym bardzo podziękować Finite, za motywację :)
2.W pisaniu tego rozdziału pomogła mi piosenka Impossible <3
3. Następny rozdział będzie w piątek, z racji tego, że teraz przygotowuję się do zakończenia roku i mam mnóstwo roboty.
Pozdrawiam ;*