sobota, 8 czerwca 2013

4.


-Kto to Justin?! - Ponownie zapytała. Napięta atmosfera między nami jeszcze bardziej się zwiększyła. Byłam mistrzynią w kłamaniu, ale żeby oszukiwać moją przyjaciółkę? Okej, nie zasłużyła sobie na to, ale ja tym bardziej nie chcę pakować się w kłopoty!

-Justin to inaczej Justyna. Wiesz, że w szkole ją tak przezywają. W sumie pasowałoby jej to imię... - Zaczęłam udawać zamyśloną, co ona nieźle połknęła.

-Ona zawsze była jakaś dziwna. - Wywróciła oczami i usadowiła się obok mnie. Myślałam, że to koniec przesłuchania.

-Ale ten numer jest zbyt długi. Ma on chyba kilkanaście cyfr... - Spojrzała podejrzliwie.

-Pewnie pomyliłam się przy wpisywaniu... - zmyślałam na poczekaniu.

-Pewnie tak. Przepraszam, jestem dzisiaj wyjątkowo nadwrażliwa... - Bezradnie opadła na łóżko, podczas gdy jej nogi swobodnie zwisały.

-Mhm. - mruknęłam.

-Co się stało? - Spytała głosem przesyconym troską.

-Nic, nic. Mam szlaban, to się stało. - Podniosłam się z łóżka i szybkim ruchem podeszłam do łóżka i włączyłam laptopa. Weszłam w Facebook'a  zalogowałam się. WOW. Nic ciekawego, jak zwykle.

***JUSTIN***

-Zrobiłeś to, co miałeś zrobić? - Spytał, a jego głos był przesiąknięty złością.

-Ta, jasne. Dostanę teraz moją część, czy nie? - Spytałem. Nienawidziłem pieprzyć się z nikim o byle błahostki.Ja robię, a ja w zamian dostaję swoją część. PROSTE. To on zawsze zarządzał pieniędzmi, nie ja.

-Dopiero jak wypełnisz całą część umowy. - Warknął.

-A skąd mam wiedzieć, że mnie nie oszukasz?! - Rzuciłem w jego stronę.

-Po prostu mamy kurwa cholerną umowę! Sam się zgodziłem, więc nie pieprz mi tutaj! - Odszedł w drugą stronę.

-Nie zapominaj kto tu jest szefem, Jason! - Spojrzałem morderczym wzrokiem na niego.

-Jasne, zawsze pierdolisz, a mniej robisz... - Miał już odejść, gdy wyciągnąłem broń z kieszeni. Zawsze ją miałem na wszelki wypadek. Złapałem go za głowę, a rzecz przyłożyłam mu do skroni. Ten tylko wydobył z siebie cichy dźwięk, oznaczający ból.

-Pamiętaj, zawsze mogę odstrzelić Ci głowę, nic prostszego! Nigdy do mnie nawet nie waż się tak mówić... Jasne?! - Ten tylko pokiwał głową.- W przeciwnym razie twoje zwłoki zakopie obok twojego własnego domu i doprowadzę do śmierci twojej siostry, jasne?! A teraz wypierdalaj! - Krzyknąłem, już w mgnieniu oka nie było śladu po jego obecności.

Zrezygnowany i zmęczony opadłem na fotel kładąc broń na pobliskiej komodzie. W pokoju panowały egipskie ciemności. Nikomu się kurwa nie chciało ruszyć dupy, by odsłonić rolety! Ja pierdole, z kim ja tu żyje....

***Victoria***

-Mamo, ja wychodzę! - Krzyknęłam. Myślałam, że zapomniała już o dzisiejszej rozmowie.

-MASZ SZLABAN! NIGDZIE SIĘ NIE RUSZASZ! - Krzyknęła.

-Jezus... nawet nie powiedziałam gdzie. Idę na zewnątrz się przewietrzyć! - Wywróciłam oczami.

-Bierz przykład z Weroniki i weź czapkę ze sobą! - Krzyknęła z drugiego pokoju. - Jest bardzo porządną dziewczyną!

-Tak, w dupie... - mruknęłam do siebie.

-Coś mówiłaś?! - Z tej odległości nie mogła usłyszeć. Szybko, zmyśl coś!

-Nic, powiedziałam, że chcę aby tym razem w zupie był makaron, a nie ziemniaki! - Zmyśliłam zadowolona z mojego kłamstwa. Od dziecka kłamałam, ale w byle pierdołach. Nie, jeśli chodziło o poważne sprawy.

Ledwo wyszłam na ganek zadzwonił mój telefon. Szybko zamknęłam drzwi za sobą i wyjęłam urządzenie z kieszeni moich spodni. Odblokowałam go i zaczęłam czytać wiadomość. Moje oczy się rozszerzyły, a ręce zaczęły się trząść. Spojrzałam na telefon na którym widniał tekst:

Kłamstwo to twoje drugie imię. Dość często go używasz, nieprawdaż?

Przecież nikt nie mógł słyszeć tego! Spojrzałam na altankę, w której siedziała moja przyjaciółka ze słuchawkami w uszach! A co najgorsze, były od nieznanego numeru! Jezus... przecież nie można wysłać wiadomości z nieznanego.... prawda?! Postanowiłam nic nie mówić nikomu o tym sms-ie.


_______________________________________


Wiem, krótki ;c Przykro mi, ale najważniejsze, co chciałam przekazać wam w tym rozdziale, przekazałam :)

Wczoraj miałam wycieczkę + urodziny (które dzisiaj obchodziłam) i tak się złożyło.



Pozdrawiam ;**

8 komentarzy:

  1. Najlepszego :D
    Rozdział fajny, ale Justin przykładający komuś lufę do głowy? Sorry, ale to zupełnie do niego nie pasuje.
    Ogólnie było spoko, tylko tej końcówki nie rozumiem...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dowiesz się później.... uwierz mi, na pewno! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnee. <333

    PS. Najlepszego. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. JA-CHCĘ-NASTĘPNY-ROZDZIAŁ-TERAZ! Pisz, pisz szybko, bo nie mogę się tego doczekać. Uwielbiam sposób w jaki piszesz. Jest taki dopracowany, ale jednocześnie luźny, przez co lepiej się czyta. Uwielbiam Cię, czekam z niecierpliwością na NN ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, dzięki xd Ja tam nienawidzę obciachowych momentów dla mojej ulub. postaci :D Dlatego zawsze zasłaniam oczy i mówię ,,Nie czytam tego!" , a potem znowu czytam kolejne dwie linijki tekstu itd. dopóki ta żenująca scena się nie zakończy :D

      Usuń
  5. Hahahahaha, jestem taka poukładana i zakładam czapkę ^^
    Ja pie*dolę, z kim ja żyję .... ;.;
    Lubię twoja mamę :D (i w opowiadaniu i na serio xd )
    Hahahahahah, Justyna xdd
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, czapkę zakładasz :D

      Muahahahhahahahha! Justyna mnie dzisiaj wkurwiła, dlatego postanowiłam się na niej trochę wyżyć w opowiadaniu ^^

      Usuń